Slovanstvo ve svých zpěvech: Kniha IV. Písně polské


Ludvík Kuba, Pardubice 1887

97

61. Kvapem jeseň končí.

(Kolberg VI.)

Kvapem jeseň končí, listí s větví letí, kde se dva mi-

lují, zbytečný je třetí.

Neosychá země, jak slunéčko blýskne: nemá ještě

všecko, kdo milenku stiskne.

Nedbám o tisíce,
neptám se po věnu;
jen když já dostanu
od Krakova ženu.

Musilo by nebýt
nad světem měsíce,
abych si nevybral
jednu ze tisíce.

Paní moje, paní,
duše mého světa,
tebe jsem jen volil,
kde sto jiných zkvétá.

Miluj mne, ó paní,
nechtěj hledat jiných,
nenajdeš na světě
jako já upřímných.

Pamatuj, ó paní,
že jsi moje nebe,
všemi jsem pohrdnul,
velebiv jen tebe.

Nechtěj se mi jenom,
paní moje, změnit,
nade všecko budu
tebe vždy jen cenit.

Nestarej se, hochu,
však mi srdce vnuká,
že jen toho kochá,
čí mě tiskne ruka.

Miluji tě hochu,
nade všecko cením,
nestrachuj se, milý,
že se někdy změním.

Original:

Już się jesień kończy,
liście z drzewa leci,
gdzie się dwoje kocha,
niepotrzebny trzeci.

Nie osycha ziemia,
choć słoneczko błyśnie
nie wielka nadzieja,
kto kochankę ściśnie.

Za nic mi tysiące,
za nic mi milijony,
żebym tylko dostał
od Krakowa żony.

Musiałoby nie być
na świecie miesiączka,
żebym se nie wybrał
dziewczyny z tysiączka.

Pani moja, pani,
życia mego celu,
ciebiem tylko wybrał
z innych bardzo wielu.

Kochajże mnie, pani,
nie szukaj inszego,
będzieś miała ze mnie
męża cnotliwego.

Pamiętajże, pani,
że żyję dla ciebie,
i wszystkiemi gardzę,
uwielbiając ciebie.

Niechciejże się tylko
dla mnie, pani, zmienić,
ciebie nadewszystko
w życiu będę cenić.